Zdrowe ciało to bardzo ważna rzecz nie tylko dla sportowca. Ciężko nie zgodzić się z zasadą "zdrowe ciało - zdrowy umysł". Kiedy coś nam dolega jesteśmy rozdrażnieni i nieprzyjemni wobec innych. Często nie możemy skupić się na wielu rzeczach. W swoim życiu młodego sportowca miałem jak każdy kilka mniej lub bardziej groźnych urazów, od zwykłych zbić i zwichnięć po martwice i uszkodzenie pleców. (mam nadzieję, że nie doświadczę już więcej urazów eliminujących mnie z gry). "Zwykle jest tak, że nie cenimy tego co mamy, a jak stracimy to tęsknimy i wspominamy". Kiedy przyjdzie choroba to wiele dalibyśmy żeby móc robić zwykłe rzeczy, których nie docenialiśmy kiedy było wszystko w porządku. Bardzo ważne żeby pamiętać, że zły okres minie, będzie to czasochłonne ale nie wolno się poddać!
Teraz opowiem moją historię, jeśli ktoś jest zainteresowany, niech czyta dalej :)
Rok temu odniosłem kontuzję pleców, z pozoru nic poważnego. Myślałem, że góra miesiąc i będę jak nowy, ale niestety myliłem się... Do porządnego lekarza (czyt. fizjoterapeuty) trafiłem dopiero po 3 miesiącach funkcjonowania z kontuzją i to był duży błąd. Jeśli odpuściłbym rundę jesienną i zajął się leczeniem to dawno już zapomniałbym że miałem jakiś uraz, ale moja ambicja nie pozwoliła mi na to. Potem kolejne 3 miesiące to była walka z samym sobą. Codzienne serie ćwiczeń oraz trenowanie z bólem, a co tydzień wizyta w oddalonym o 80 km Białymstoku były bardzo uciążliwe. Nie poddawałem się bo miałem cel - wrócić jak najszybciej na boisko. Byłem gotowy na pierwszy mecz rundy wiosennej. Na moje nieszczęście byłem w nim 2 razy mocno faulowany (za jeden z tych fauli zawodnik obejrzał czerwoną kartkę) przez co odnowiłem sobie uraz pleców. Wtedy okazało się w jakim stopniu było to wyleczone. Byłem podłamany wizją kolejnej rehabilitacji, ale obrałem sobie cel taki jak 4 miesiące wcześniej. Tym razem poszło szybko i miesiąc później nie czułem bólu. Po kilku dniach zdecydowałem się grać na szkolnym turnieju mimo tego, że miałem się oszczędzać. Ostatni mecz skończył się dla mnie fatalnie, w końcówce drugiej połowy prosto w nogi wjechał mi rozpędzony bramkarz drużyny przeciwnej, przez co uderzyłem ze sporej wysokości o boisko tym samym kolejny raz odnawiając sobie kontuzje i łamiąc sobie żebra z lewej strony. Ból wtedy był wiele większy niż przed rozpoczęciem leczenia. Od tamtego czasu miałem 3 miesiące przerwy od sportu. Pod koniec czerwca trafiłem do nowego lekarza z pobliskiej miejscowości, który uświadomił mi m.in. to, że muszę bardziej dbać o siebie na co dzień poza ciężką pracą na treningach. Swoje trenowanie po 3-miesięcznej przerwie rozpocząłem pod koniec lipca wyjazdem na obóz ze swoją drużyną, ale pokazał mi on, że jeszcze za wcześnie na powrót w 100%. Z racji, że jestem młody i bardzo ambitny jest to dla mnie bardzo ciężka sytuacja. Czeka mnie jeszcze wiele godzin rehabilitacji, ale wiem że będzie warto! Mimo, że jest mi ciężko oglądać kolegów z boku boiska to nie poddam się i zrobię wszystko żeby wrócić do gry.
NEVER GIVE UP!
https://www.youtube.com/watch?v=uBxbIH23nPU